sobota, 17 września 2016

O chytrym Lisie, który podbierał owoce

    

    Dawno, dawno temu w domku na skraju lasu mieszkała Amelka z mamą. Pewnego dnia mama poprosiła dziewczynkę, aby poszła pozbierać mirabelek do ciasta. Amelka wzięła koszyczek i poszła do lasu. Spacerowała 5 minut, aż w końcu doszła do małego drzewka z mirabelkami. Podeszła do niego i zaczęła pośpiesznie zrywać owoce. Kiedy koszyczek był już pełny odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Szła spokojne, gdy nagle z krzaków wyszedł Lis.
- Dzień dobry dziewczynko, skąd masz takie piękne mirabelki?
- Dzień dobry panie Lisie, zerwałam je z drzewka, które rośnie tuż za zakrętem. Też możesz sobie zerwać, ale zostaw troszkę.
- Obiecuję.
Amelka wróciła do domu gdzie czekała na nią mama. Razem upiekły piękne ciasto.
       Następnego dnia mama znowu poprosiła Amelkę, żeby poszła po mirabelki. Więc dziewczynka jak przedtem poszła do lasu. Lecz kiedy doszła na miejsce, na drzewku nie było już żadnych owoców. Amelka postanowiła więc pójść w głąb lasu pozbierać jagody. W końcu znalazła małą polankę z jagodami i zaczęła zbierać, a kiedy koszyczek był już pełny odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Szła spokojnie, gdy nagle z krzaków wyszedł Lis.
- Dzień dobry dziewczynko, skąd masz takie piękne jagódki?
- Dzień dobry panie Lisie, zerwałam je z krzaczków, które rosną tuż za zakrętem. Też możesz sobie zerwać, ale zostaw troszkę.
- Obiecuję.
Amelka wróciła do domu, gdzie czekała na nią mama. Amelka powiedziała mamie o pustym drzewku i dlaczego przyniosła jagody.
      Nazajutrz mama znów wysłała córkę do lasu, tym razem po jagódki. Amelia tak jak przedtem wzięła koszyczek i poszła do lasu. W końcu doszła na jagodową polankę, ale tam nie było już ani jednej jagódki. ,,Kto mógł to zrobić?’’- pomyślała Amelka i nagle na krzaczku  zauważyła kawałek rudej sierści. ,,To musiał być ten Lis!’’. Amelka miała już plan. Postanowiła pójść troszkę głębiej w las, aby poszukać poziomek. Nagle spostrzegła przed sobą bardzo dużo poziomek w jednym miejscu. Zaczęła pośpiesznie zrywać małe owoce do koszyczka, a kiedy ten był już pełny odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Szła spokojnie, gdy nagle z krzaków wyszedł Lis.
- Dzień dobry dziewczynko, skąd masz takie piękne poziomki?
- Zebrałam je z krzaczków, które rosną tuż za zakrętem.
- Czy ja też mogę trochę ich pozbierać?
- Tak, ale daj słowo honoru, że zostawisz dla mnie.
- Daję słowo! – zaświadczył Lis z chytrym uśmiechem.
Amelka wróciła do domu, gdzie czkała na nią mama. Opowiedziała jej o pustych krzaczkach jagódek i dlaczego przyniosła poziomki.
         Następnego dnia mama znów wysłała córkę do lasu, ale po poziomki.
- Nie mamo, dziś przyniosę maliny. – powiedziała Amelka, bo była pewna, że i tym razem nie znajdzie już żadnych owoców.
I tak jak przedtem wzięła koszyczek i poszła do lasu. Aby upewnić się czy Lis zabrał poziomki przeszła koło miejsca, w którym je zbierała. Miała rację, nie było tam ani jednej poziomki. Poszła dalej poszukać jakiś malin. W końcu doszła do miejsca, gdzie było ich bardzo dużo. Zaczęła zbierać, a kiedy koszyczek był już pełny odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Szła spokojnie, gdy nagle z krzaków wyszedł Lis.
- Dzień dobry dziewczynko, skąd masz takie piękne malinki.
- Zerwałam je z krzaczków w głębi jaskini – skłamała Amelka – Idź prosto, a za kilka minut do niej dojdziesz. W środku roi się od słodkich malinek.
- Bardzo dziękuję, zostawię oczywiście dla ciebie.
        Amelka wróciła do domu, gdzie czekała na nią mama. Razem upiekły pyszne ciasto z malinami, a w tym czasie Lis szedł po maliny. Po około dwóch minutach doszedł do ogromnej jaskini. Wszedł do niej i zaczął rozglądać się za owocami, które obiecywała mu dziewczynka. I nagle w ciemności dostrzegł parę groźnych niedźwiedzich oczu. Straszny stwór chwycił go i wciągnął do głębi swej jaskini, gdzie Lis do teraz musi sprzątać i gotować.
         

   

piątek, 16 września 2016

Wierszyk o Krystianie

KRYSTIAN I POT
Szedł raz Krystian koło drogi
i pociły mu się nogi.
Jedna noga, druga noga,
wciąż dłużyła mu się droga.
Dezodorant zgubił w lesie,
lecz po drodze spotkał Wiesię.
Ona dezodorant miała,
ale go nie popsikała.
''Bo to damskie są perfumy''
mówi pełna damskiej dumy.
Krystian był zakłopotany,
więc zadzwonił wnet do mamy.
Mama mówi ''Synku drogi,
mnie się też pociły nogi.
Nie wiem jednak co powiedzieć,
sam już musisz się dowiedzieć.''
Ale Krystian mokry cały,
pomysł miał i to nie mały.
Wrócił szukać tam do lasu
dezodorant z Adidasu.
Lecz już w lesie nic nie było,
to Krystiana zasmuciło.
I spocony, i zmęczony,
chciał zadzwonić już do żony.
Nagle patrzy do plecaka,
niespodzianka i to jaka!
Dezodorant całkiem nowy,
to od żony zapasowy.
Bo to tak nie pierwszy raz,
kiedy Krystian poszedł w las.

Emilia Kukofka


środa, 27 kwietnia 2016

Bajka o Amelce

To opowiadanie dedykuję mojemu kochanemu tacie.
 Bajka o Amelce
Dawno, dawno temu w małym domku mieszkała Amelka z mamusią. Była bardzo grzeczną dziewczynką i chętnie pomagała mamie. Rzadko ją o coś prosiła, ale od pewnego czasu bardzo chciała mieć nowe przebranie na bal w przedszkolu. Jednak mama nie miała tyle pieniędzy i Amelka nie chciała jej już martwić.
           Pewnego dnia mamusia poprosiła ją, by łódką popłynęła  na polankę, aby zerwać jagódki. Amelka chętnie zgodziła się, ponieważ bardzo lubiła pływać po rzeczce między dwoma lasami. Jeden był kolorowy, pełen zwierzątek, kwiatów i owoców, a drugi ciemny, ponury i przerażający. Mimo to ona nie bała się, bo pływała tam od zawsze. Nagle zobaczyła małą polanę pełną krzaczków z jagodami. Wysiadła z łódki i powoli zaczęła zrywać owoce i wrzucać do koszyczka. Niespodziewanie zauważyła panią w dużym kapeluszu, do którego podoczepiane były różne owoce. Kobieta podeszła do niej.
- Jak się nazywasz? - powiedziała
- Amelka, proszę pani... - odpowiedziała niepewnie dziewczynka.
- Szukałam cię.
- Mnie?
- Nie martw się. Jestem Dobrą Wróżką i mam dla ciebie prezent. - mówiąc to wręczyła jej duże pudło zapakowane w ozdobny papier i owinięte wstążką.
- Bardzo dziękuję! - uśmiechnęła się dziewczynka.
- Nie ma za co. Jest jednak pewien warunek. Możesz otworzyć go dopiero w domu, dobrze?
- Oczywiście!
        Jednak Amelka była tak ciekawa co może być w środku, że gdy tylko wsiadła do łódki otwarła pudło. Nagle ze środka wyskoczył królik i pobiegł w głąb lasu. Amelka zaczęła płakać. Wróżka usłyszała to i wróciła do niej.
- Dlaczego płaczesz? - zapytała
- Płaczę, ponieważ otworzyłam prezent, a z niego wyskoczył królik i pobiegł.
- Mówiłam ci, że możesz otworzyć go dopiero w domu.
- Przepraszam, że nie posłuchałam.
              Na szczęście Wróżka była naprawdę dobra i dała Amelii nowy prezent. Uradowana popłynęła do domu. Kiedy mama ją zobaczyła spytała co to za pudło, ale Amelka powiedziała, że odpakują to w domu. Potem opowiedziała jej o Wróżce. Następnie zdecydowały otworzyć pudło. W środku była złota sukienka, a do kompletu buciki i mała różdżka. Dziewczynka była bardzo szczęśliwa.
              Na balu sukienka prezentowała się pięknie, dlatego Amelka została królową. A morał w tym taki, że trzeba być cierpliwym.